W pracy z pacjentem przejmuję 100% odpowiedzialności za niego – rozmowa z Tomaszem Szpunarem
Chciałam się dopytać o pracę z sportowcami. Inaczej pracuje się z pojedynczą osobą, a inaczej z całą kadrą czy drużyną. Jak wygląda taka specyfika praca?
Z reguły było zawsze tak, że w większości moich projektów nigdy nie było drugiego fizjoterapeuty, a jak był, to miał swoją osobną grupę. Więc zawsze ta organizacja pracy jest ważna. Czyli na przykład w pracy z kadrą (z biathlonistami) było tak, że po oddanym starcie każdy miał swój czas z fizjo, około 40 minut do godziny. Szczególnie jak starty kończyły się późno, trzeba było jednak zadbać o tę regenerację, bo następnego dnia była dalsza część startów i było to ważne, żeby jak najszybciej działać, więc nie było przebacz. A tak jak teraz zespół siatkarzy liczy 14 zawodników, to faktycznie jest to trudne, bo ja jestem jeden, mam tylko dwoje rąk, więc jest to sztuką, żeby to poukładać. Często jest tak, że jak już z kimś się znam, to tu pracuję manualnie, a tam komuś pomagam ustawić odpowiednie parametry zabiegu fizykalnego, które musi wykonać sam. Ktoś wykonuje ćwiczenia, dostaje wskazówki co poprawić, a następny opowiada, co mu się dzieje. Cały czas rotacja. Czyli faktycznie trzeba być w 100% skupionym, bo wiele informacji dociera i żeby nie zrobić, może nie błędu, ale żeby kogoś nie zlekceważyć w tym, co opowiada. Każdy pacjent czy zawodnik ma swój czas z fizjoterapeutą i to jest nasza waga fizjoterapii chociażby nad lekarzem, że my się w 100% nad tym pacjentem pochylamy. Moja praca jest też dość empatyczna. Tak mi się przynajmniej wydaje, że te miękkie kompetencje mam dość dobrze rozwinięte, że ta rozmowa jest dla mnie bardzo cenna, chociażby z tym zawodnikiem, który mi powie „Ty wiesz, jeszcze to mnie boli…”.
Co według Ciebie jest najważniejsze w pracy fizjoterapeuty?
Zawsze się nad tym zastanawiałem. Wydaje mi się, że te twarde kompetencje fizjoterapeutyczne to już na pewnym poziomie każdy ma je na tyle dobrze rozwinięte, że to gdzieś nie jest różniące. Wydaje mi się, że zaangażowanie, empatia i umiejętność rozmowy z pacjentem. Jak zrobić tak, żeby pacjent, który wie, że pierwszy raz trafia do fizjoterapeuty, czuł się komfortowo i powiedział, co go boli i żeby wynikła z tego fajna współpraca. Sztuką nie jest tylko stosować aktywne słuchanie, tylko sztuką jest jak z kulturą osobistą kogoś zaprosić, podziękować, pokazać też, że fizjoterapia dostrzega tę godność człowieka w 100%, a nie tylko i wyłącznie model biznesowy. Bo jestem miły, bo ktoś przyjdzie jeszcze raz.
Zajmowałeś się różnymi rodzajami sportów (siatkówka, biathlon, piłka nożna). Jakie są różnice w zajmowaniu się konkretnymi sportowcami?
Poniekąd, patrząc, jakie wzorce ruchowe przewijają się w danej dyscyplinie, można wywnioskować, gdzie faktycznie są takie najczęstsze słabe ogniwa w łańcuchu kinematycznym. Natomiast, czy procowałem z siatkarzami, biathlonistami czy nawet z sportowcami sportów walki, to ciężko jest wskazać jedną rzecz, która się przewija. Jasne, że u piłkarzy kontuzyjność jest większa, bo jest kontakt z przeciwnikiem i częściej można pracować np. z uszkodzeniami kolan natury urazowej. Co mnie bardzo zdziwiło, siatkówka jest bardzo kontuzyjnym sportem. Tam są przeciążenia przepotężne. Nie dziwię się, bo jednak jak ktoś ma 2 m wzrostu, waży ponad 100 kg i skacze 120 albo i więcej razy na treningu na maksa, to ciężko się nie dorobić problemów. I faktycznie w tej siatkówce wydaje mi się, że praca jest bardziej natury radzenia sobie z przeciążeniami, żeby do kontuzji nie doszło. W biathlonie znowu, w zależności od prowadzonego szkolenia, często jest tak, że zawodnik będzie miał problemy albo z plecami, albo z barkami, rzadziej z kolanami. Tak mówiąc bardzo prosto. A w sportach walki znowu w zależności od tego, w jakiej wadze, aczkolwiek tak jak ja miałem możliwość pracować z zawodnikami w wadze średniej, to to są po prostu urazy tępe, przeciążenia czy wszelkie szeroko pojęte kwestie niestabilności stawowej w okolicach kręgosłupa w czy stawów obwodowych, ale to w każdej dyscyplinie sportu, u każdego sportowca. I moja filozofia pracy, w nawiązaniu do tego pytania, dość istotna, jest nie tylko manualna, ale i funkcjonalna. Więc jeśli już faktycznie coś manualnie pracuję, to chcę to funkcją wesprzeć. Często jest tak, że nawet jak zawodnik problemu nie ma, to praca nad stabilnością centralną wydaje mi się być sensowna z punktu widzenia podniesienia poziomu sportowego i zabezpieczenia zawodnika przed przeciążeniami. A idąc dalej, jak ktoś powie, że nie ma przełożenia, może nie mieć, ale samoświadomość ciała jest ważna i dla pacjenta w gabinecie, i dla sportowca.