„Każdego dnia uczę się czegoś nowego od dzieci i ich rodzin” – rozmowa z Magdaleną Adaś
Mgr Magdalena Adaś jest fizjoterapeutką dziecięcą z powołania. Udzielała się jako wolontariuszka, pracowała w hospicjum i przy fizjoterapii dzieci z niepełnosprawnościami. Wierzy, że holistyczne podejście do rozwoju dziecka i wsparcie całej rodziny przynosi najlepsze rezultaty.
Skąd decyzja o wyborze fizjoterapii jako ścieżki kariery?
Moja decyzja o wyborze fizjoterapii zrodziła się z potrzeby niesienia pomocy innym. Już jako nastolatka byłam blisko dzieci – pracowałam jako wolontariuszka w fundacjach wspierających najmłodszych z niepełnosprawnościami. Pomagałam wtedy w krakowskiej fundacji Alma Spei. Na początku moja praca polegała na odciążeniu rodzin – pomagałam w codziennych obowiązkach, bawiłam się z dziećmi, robiłam zakupy lub po prostu spędzałam z nimi czas i towarzyszyłam im.
Później zauważyłam, że w organizacji pracuje wiele grup zawodowych – lekarze, pracownicy społeczni, fizjoterapeuci, pielęgniarki. Wiedziałam, że moja przyszłość będzie związana z medycyną, więc zaczęłam jeździć z pielęgniarkami i obserwować, jak wygląda opieka nad takimi dziećmi. W międzyczasie odkryłam, że istnieje zawód fizjoterapeuty. Fizjoterapia dziecięca wydawała mi się najtrudniejsza i najbardziej wymagająca, więc zaczęłam odwiedzać podopiecznych hospicjum razem z fizjoterapeutkami i obserwować ich pracę.
Tak narodziła się moja pasja. Zrozumiałam, jak wiele można zrobić bez pomocy leków, jak bardzo można wpłynąć na jakość życia dziecka i jego rodziny. Było to dla mnie przełomowe. Widziałam, jak fizjoterapeuci uczą dzieci chodzić, widziałam łzy radości ich rodziców i uśmiechy na twarzach chorych dzieci, które w końcu mogły bawić się ze swoim młodszym rodzeństwem! Wtedy zrozumiałam, że chcę związać swoją przyszłość z zawodem, który pozwoli mi pracować z małymi pacjentami i wspierać ich w rozwoju.

Jak wyglądała Twoja droga edukacji/kształcenia?
Ukończyłam studia magisterskie z fizjoterapii na Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a później uczestniczyłam w licznych kursach specjalistycznych. Początki były trudne, szkolenia bardzo kosztowne. Dlatego jeszcze jako studentka szukałam miejsc, w których mogłam uczyć się bezpłatnie. Pomagałam w hospicjum, w prywatnym gabinecie, w szpitalu dziecięcym oraz prowadziłam terapię dzieci na basenie.
Choć trudno było mówić o zarobkach w tamtym okresie, wiem, że bez tego doświadczenia nie poznałabym, jak szerokie są możliwości fizjoterapii. Ciągły rozwój to klucz w naszej pracy, dlatego regularnie uczęszczam na szkolenia, aby być na bieżąco z nowymi metodami i narzędziami wspierającymi dzieci w ich rozwoju.
Jaką metodę w pracy stosujesz najczęściej?
Nie ograniczam się do jednej metody, bo każde dziecko jest inne i wymaga indywidualnego podejścia. W terapii łączę wiele podejść. Najczęściej wykorzystuję terapię manualną oraz techniki osteopatyczne. Nie upieram się przy tym, że jedna metoda jest lepsza od innej. Staram się dopasować sposób terapii do mojego pacjenta, uwzględnić potrzeby rodzica i zadbać o to, by maluszek nie płakał na zajęciach.
To podejście pozwala spojrzeć holistycznie na dziecko i pracować nad harmonijnym rozwojem ruchowym, ale także nad budowaniem relacji i wsparciem emocjonalnym rodziny. Obecnie pracuję nad ustrukturyzowaniem własnej metody pracy z maluszkiem, która łączyłaby metody rozwojowe z płynnym ruchem, podążającym za ciałem dziecka, w rytm muzyki, która harmonizuje, wycisza i normalizuje napięcie oraz stres w ciele maluszka.