„Moim zadaniem jest pokazanie ciału, że może funkcjonować bez bólu” – rozmowa z Gabrielą Kiepal
Opowiedz w takim razie o swojej karierze zawodowej.

Moja kariera zawodowa dopiero się zaczyna, więc to trochę za duże słowo. Jestem magistrem fizjoterapii, zakończyłam studia na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Tutaj moja wiedza ukształtowała się pod kątem wiedzy o ruchu i pracy treningowej – ponieważ pracuję też jako trener, zarówno medyczny, jak i personalny.
W trakcie studiów robiłam również liczne kursy z terapii manualnej – generalnie, jak to fizjoterapeuta, uważam, że im więcej szkoleń, tym lepiej. W międzyczasie rozpoczęłam też studia z dietetyki klinicznej. Cały czas jednak biorę udział w różnych kursach, szkoleniach i konferencjach,
współpracowałam również z kilkoma centrami szkoleniowymi. Teraz staram się postawić na działalność bardziej naukową, opierającą się na współpracy ze sportowcami. Mam tę przyjemność, że w miejscu, w którym pracuję, funkcjonuje również dział naukowy, może więc pozwolę sobie na pisanie i wydawanie publikacji.
Co jest według Ciebie trudniejsze – praca z pacjentem wymagającym opieki fizjoterapeutycznej, czy dietetycznej?
Wydaje mi się, że i praca dietetyka, i fizjoterapeuty opiera się na skupieniu na planie i na motywacji pacjenta, na jego celach. To, czy ktoś przychodzi z bolącym kolanem, czy to, że ktoś przychodzi z notorycznymi zaparciami, ma się nijak do tego, jak Ty postępujesz jako profesjonalista. Musisz wczuć się, wsłuchać w tego pacjenta, wytłumaczyć, co mu możesz zaproponować i jak to można wdrożyć.
Z pacjentami fizjoterapeutycznymi, np. ortopedycznymi, pracuje się o tyle łatwiej, że jesteśmy w stanie wprowadzić terapię manualną, pokazać ćwiczenia i efekt terapii jest zauważalny prawie od razu. Z pacjentami dietetycznymi jest z kolei o tyle „gorzej”, że nie mamy kontroli nad tym, co pacjent dalej robi. Dana osoba dostaje zalecenia, rozpiskę diety i masę informacji do wdrożenia, ale czy wykorzysta to w praktyce? Nie mamy tej pewności.
Jeśli więc chodzi o pacjentów dietetycznych, rezultaty mamy najwcześniej po tygodniu, a w przypadku fizjoterapii efekt możemy zobaczyć już po jednej wizycie. Opieka dietetyczna to o wiele dłuższy proces, który obejmuje zmianę nawyków, zmianę tak naprawdę całego życia pacjenta. Utrzymanie motywacji danej osoby jest o wiele trudniejsze, trzeba zbudować w niej zaufanie, żeby się nie przestraszyła, że efektów nie ma, bo one w końcu przyjdą.
W jaki sposób pracujesz z pacjentami? Z jakich metod korzystasz najczęściej?
Pracuję teraz bardzo dużo z pacjentami ortopedycznymi, więc najczęściej są to pozabiegowe delikatne techniki manualne, czy różnego rodzaju masaże tkanek głębokich. Później jednak za każdym razem staram się wprowadzić w terapii ruch, bo to ruch dyktuje nam to, jak nasz mózg widzi i odbiera ten skomplikowany układ, jakim jest nasze ciało. Od razu zresztą ostrzegam pacjentów, że u mnie nie poleżą! 🙂
Wprowadzenie ruchu jest bardzo ważne, ponieważ to, w jaki sposób pacjent panuje nad ciałem, decyduje o dalszym przebiegu terapii. Moim zadaniem jako fizjoterapeuty i trenera jest pokazanie ciału, że może funkcjonować bez bólu. Staram się więc jak najszybciej wprowadzać ćwiczenia ruchowe i tłumaczyć dokładnie pacjentowi, dlaczego tego potrzebuje. Dzięki terapii manualnej mogę otworzyć jakąś bramkę do szybszej regeneracji, ale to dzięki ruchowi i determinacji pacjenta efekty zawsze będą najlepsze. Niestety, wytłumaczenie tego procesu jest zawsze pewnym wyzwaniem.
Jacy pacjenci trafiają do Ciebie najczęściej?
Najczęściej są to pacjenci ortopedyczni, jest to związane ze specyfiką mojego miejsca pracy. To całkiem fajne, ponieważ pacjenci ortopedyczni są bardzo „przyjemną” grupą – jest uraz, leczymy go i dzięki :). Mam też wielu pacjentów treningowych – często po skończonej terapii fizjoterapeutycznej zajmujemy się już tylko treningiem. Najmniej pacjentów trafia do mnie z przewlekłymi bólami, typu bolący kręgosłup czy bóle idiopatyczne.